KŁOPOTLIWA MASA SPADKOWA PO FRANCISZKU

 

Nadszedł już ten czas, że można bez znanych spowiednikom skrupułów i zbędnych rozterek ocenić pontyfikat papieża Franciszka. Jaki on był, dobry, czy zły? Przełomowy, czy raczej kontynuujący? Wpisujący się może wyraźniej, ale jednak, w ten posoborowy styl, który już wcześniej zademonstrowali nam i Paweł VI i Jan Paweł II, a może go przekraczający? Może przy ocenie tego pontyfikatu pomocne nam będą pytania stawiana podczas prekonklawe? Profesor Josef Seifert, który w 2017 roku za wskazywanie błędów doktrynalnych w nauczaniu Franciszka został pozbawiony posady akademickiej w Granadzie, postawił Kolegium Kardynalskiemu pytanie, czy zmarły niedawno papież był heretykiem? Szok? Nie do końca, bo takie pytania od kilkunastu lat stawiane są z większą lub mniejszą delikatnością przez środowiska konserwatywne i tradycjonalistyczne, ale także przez zwykłych wiernych nie mogących pogodzić nauczania Franciszka z wysłuchiwaną co tydzień w Kościele Ewangelią.


 

Ktoś się może oburzyć, cóż to za pytanie? Papież i to tak wspaniale odbierany przez media – heretykiem? Ale w historii zdarzyły się takie przypadki przynajmniej dwukrotnie i to, że Franciszek na naszych oczach wchodzi w tą historię jako ten trzeci nie jest już niczym nadzwyczajnym, a jedynie może nam wskazywać w jakich czasach żyjemy. Papież niestety może być heretykiem. Na przestrzeni 2000 lat zdarzyło się dwukrotnie, że takie wątpliwości stawiano, i choć według mnie, z moją skromną wiedzą historyczną nie było wówczas podstaw do uznania papieża za heretyka, teraz te podstawy są naprawdę poważne. Jakie były zatem te dwa historyczne przypadki?

Pierwszy z nich to papież Honoriusz. Za co został oskarżony o herezję? Nie za monofizytyzm jak podają encyklopedie, ale za swe zamiłowanie do kompromisu (skąd my to znamy) za szukanie „ducha jedności” tam gdzie go faktycznie nie ma prawa być. Przerzucanie się słowami, definicje, niedopowiedzenia to wszystko sprawiło, że sprawujący swój urząd w VII wieku papież Honoriusz popadł w herezję, którą później Kościół musiał prostować. Drugi przypadek powinni doskonale znać czytelnicy kultowej serii powieści historycznych Maurice Druona „Królowie Przeklęci”, bo tam właśnie pojawia się sprawa konklawe na którym wybrano papieżem Jana XXII, który ponoć nie wierzył w piekło i stąd wynikły pytania o herezję.

Co z tymi dwoma ma wspólnego Franciszek? Umiłowany papież mediów, popkultury i 70% katolików? Wspólne jest tu podejrzenie o głoszenie herezji, ale różni go od poprzedników skala. Herezja Franciszka niestety wygląda znacznie poważniej niż Honoriuszowa a wizja braku piekła o której Bergoglio też wspominał mimochodem, w tym przypadku może nie być skuteczną ochroną. Pozostaje zatem Boże Miłosierdzie i temu jednemu i Niepokalanemu Sercu Maryi powierzajmy zmarłego papieża, ze świadomością że i tak nie jest to łatwa sprawa.

Jeśli mamy wyliczać najpoważniejsze błędy i punkty styku z herezjami zmarłego papieża Franciszka to nie po to by się nad nim pastwić, by wytykać błędy jego czy tych co poszli za jego głosem, ale by posłużyć prawdzie o którą to Służbę prosił nas sam Chrystus. Także chodzi tu o uczciwe osądzenie i zamknięcie pewnego etapu w życiu Kościoła, co bardzo może ułatwić pierwsze miesiące pontyfikatu nowego papieża. Pamiętać trzeba, że żaden z wybieranych papieży nie jest następcą swego poprzednika, ale że każdy z nich jest bezpośrednim następcą św. Piotra. A zatem w kolejności chronologicznej należy ocenić przynajmniej 4 sprawy:

1.       AMORIS LETITIA – 19.03.2016 – Papież w swej adhortacji uznał, że osoby pozostające w związkach cudzołożnych, korzystając z wszystkich praw cudzołóstwa, mogą mimo to przystępować do Sakramentu Eucharystii. Sprawa tej adhortacji jest o tyle bolesna, że kilku kardynałów, widząc jej jaskrawą sprzeczność z nauką Kościoła wystosowała oficjalne dubia, czyli zapytania odnośnie wątpliwości teologicznych. Papież zignorował pytania, czym dał dowód nie tyle braku odwagi do podjęcia dyskusji teologicznej, ile raczej swej apodyktycznej natury, nie znoszącej sprzeciwu. Adhortacja została wpisana do oficjalnych dokumentów Kościoła i odtąd wbrew Ewangelii można uznać za obdarzonego łaską kogoś kto łamie jedno z centralnych przykazań Dekalogu.

2.       PACHAMAMA  to inkaski bożek, reprezentująca Matkę Ziemię, opiekunkę urodzaju, płodności i naturalnego świata. Zgodnie jednak z naszą wiarą, to demon, jak wszystkie bożki pretendujące do jakiejkolwiek kontroli nad światem wbrew Jedynemu Bogu, co nie powinno wzbudzać wątpliwości żadnego z wierzących od czasów Mojżesza. Niestety Franciszek tegoż demona uczcił w Ogrodach Watykańskich a następnie uroczyście wprowadził do katolickiej bazyliki Matki Boskiej Śnieżnej. Skandal! Bałwochwalstwo! Grzech przeciwko 1 przykazaniu!  TAK, ale znaleźli się odważni katolicy którzy pogańskiego bożka wynieśli z świątyni i wrzucili do Tybru. Co zrobił w odpowiedzi Franciszek? Miał wtedy jedyną niepowtarzalną okazję, by wycofać się z błędu. Czy zrobił to? Niestety nie. Nie tylko wezwał policję przeciwko wierzącym, kazał policjantom wydobyć „bałwana” z Tybru a następnie umieścił w tym samym miejscu i przepraszał wszystkich którzy poczuli się urażeni wykopaniem demona z Kościoła. Tak, wiem dla niego w chwili wypowiadania tych słów to nie był demon ale symbol kultury amazońskiej, ale coś co być może nie raziłoby gdyby odbywało się poza głównym nurtem i zwłaszcza poza poświęconą przestrzenią Bazyliki, tu musiało razić i wywołać obawy, że doszło do bałwochwalstwa.

3.       Deklaracja z ABU-ZABI – 4.02.2019 – razem z wielkim imamem z Al-Azhar w Kairze, Ahmed al-Tayeeb, Franciszek podpisał deklarację w której stwierdził, że różnorodność” religii jest elementem stwórczej mądrości Boga, podobnie do wielości ras, czy kultur. Jednym słowem papież zrównał wiarę chrześcijańską z buddyzmem, islamem i pogaństwem, stwierdzając de facto, że ofiara Chrystusa jest niczym, bo nie ma z czego odkupywać skoro wszystkie inne drogi prowadzą do tego samego celu i to bez krzyża. W tym przypadku błąd został rzucony Franciszkowi prosto w twarz przez abp. Schneidera i co? Papież w rozmowie przyznał, że być może niedokładnie się wyraził, po czym już w oficjalnym wystąpieniu cały ten błąd powtórzył na nowo w kolejnym azjatyckim wystąpieniu.

4.       „Fiducia Supplicans” – ta deklaracja z kolei niemal doprowadziła do schizmy i oddzielenia kościoła afrykańskiego. Papież za namową swego głównego doradcy i „teologa”, całuśnego kardynała Fernandeza zezwolił na błogosławieństwo par homoseksualnych. Oczywiście znów jak zawsze w posłudze tego papieża nic nie było jasno sformułowane, słowa deklaracje, interpretacje, co kto zechce to sobie z tej deklaracji wyczyta. Niemniej na jej podstawie, jako oficjalnego dokumentu papieskiego udziela się dziś błogosławieństw homoseksualistom, czyli innymi słowy sodomitom, których grzech „obrzydliwy w oczach Boga” sprowadził na Sodomę ogień i zniszczenie.

Ktoś mógłby do tego dorzucić jeszcze kilka innych spraw na czele z wydanym w 2021 motu proprio  Traditionis custodes w niezrozumiały sposób eskalujący walkę z Mszą Wszechczasów, czyli rytem trydenckim. Można pisać o zafiksowaniu papieża Franciszka na punkcie klimatyzmu, synodalności nie mającej nic wspólnego z historycznymi Synodami, czy w końcu z niezrozumiałym z katolickiego punktu widzenia zafascynowaniem globalizmem. Nie może tu zabraknąć nadmiernej tolerancji dla płynącej z Niemiec jawnej herezji, apodyktycznego wręcz dyktatorskiego stylu sprawowania władzy czy w końcu osłaniania kilku wysoko postawionych pedofilii (choćby sprawa McCarricka), choć papież musiał mieć o ich czynach wiedzę, pochodzącą od samego Benedykta XVI i z jego słynnej „białej skrzynki”.

Te i wiele jeszcze innych drobniejszych historii można rozpatrywać w ramach historycznej oceny tego pontyfikatu, który śmiało można zaliczyć do najgorszych jeśli nie w całych dziejach Kościoła, to na pewno w ostatnich 500 latach po Reformacji. Nie ma tu pośpiechu, takiego jak w przypadku wypunktowanych wcześniej błędów, na temat których Kościół po prostu musi się wypowiedzieć. Herezje, jeśli zaistniały muszą zostać wyrwane z korzeniami, by kolejny papież nie rozpoczynał swej posługi w atmosferze teologicznego chaosu.

Żeby na koniec złagodzić ton tego artykułu, który na pewno nie jest łatwy zarówno dla Czytelnika, ale także dla mnie piszącego, wypada oddzielić dwie sprawy. Co innego obowiązek osądzenia nauczania i przegląd spuścizny po papieżu Franciszku, a co innego ocena Jorge Bergoglia jako człowieka. Tą zostawmy miłosiernemu Bogu pamiętając o tym co w Ewangelii Sędzia mówi do jednego ze sług swoich: Byłeś wierny w rzeczach niewielu, nad wieloma cię postawię: wejdź do radości twego pana! Bogu naprawdę niewiele potrzeba by usprawiedliwić a przecież papież Franciszek zostanie także zapamiętany, jako niezłomny obrońca dzieci nienarodzonych. Jego wypowiedzi przeciw praktykom aborcyjnym były nawet ostrzejsze, niż te które padały z usta św. Jana Pawła II. Mocna krytyka ideologii gender, transhumanizmu, czy też wskazywanie zagrożeń związanych z AI są na pewno godne uznania. No i w końcu autentyczna wrażliwość na drugiego człowieka, dostrzeganie problemów najbardziej marginalizowanych środowisk, zyskały sobie powszechny szacunek, także ludzi pozostających poza Kościołem. O tym wszystkim trzeba pamiętać oceniając minione 12 lat.

Komentarze

POPULARNE

PIUS XIII CZY FRANCISZEK II ?

LEON XIV

CZAS NA PRZEBUDZENIE

WOJNA NA POZIOMIE DEFINICJI