PIUS XIII CZY FRANCISZEK II ?

 

Minęło sporo czasu, cały Wielki Post i Wielkanoc bez wpisu, ale może tak miało być. Dobrze w poście odrzucić nie tylko mięso ale przede wszystkim, to wszystko co sprawia przyjemność. Miał być powrót w Wielkanoc a tymczasem dość znaczące wydarzenia zburzyły wszystkie plany i kazały skupić się przede wszystkim na Kościele i Watykanie. Przynajmniej do połowy maja żyć będziemy tym tematem i nie tylko wyborem nowego papieża ale i podsumowaniem pontyfikatu Franciszka (obiecuję tekst), bo teraz jest to wreszcie bardziej przystające katolickiej nauce moralnej, która zabrania ataków na papieża, krytyki która może być źle zrozumiana przez innych katolików. Wreszcie mamy dość czystą sytuację i możliwość oceny historycznej.

Setki jeśli nie tysiące publicystów wypowiada się na temat zbliżającego się konklawe. Każdy z nich przedstawia listę potencjalnych papabile, która już urosła do ponad 30 nazwisk, czyli niemal 23% wszystkich uczestniczących w wyborze. Czas zatem najwyższy na delikatne usystematyzowanie tematu który zaprząta co oczywiste głowy katolików i nie tylko ich. Czy rewolucja w Kościele będzie kontynuowana, czy może nastąpi konserwatywny zwrot ku linii Benedykta XVI? Te pytania są obecne w większości mediów światowych i dlatego warto spróbować na nie odpowiedzieć.


 

Zacząć wypada od podstawowej kwestii czyli możliwości wytypowania tego kardynała który z konklawe wyjdzie w białej szacie. To nigdy nie było sprawą prostą, a dziś po działaniach Franciszka stało się wręcz ekstremalnie trudne, co wystawia wszelkie publiczne typowania na wielkie pośmiewisko. Papież Franciszek rozczłonkował kolegium kardynalskie do granic możliwości a przy okazji zaniechał praktyki zwoływania konsystorzy w efekcie czego 133 kardynałów którzy będą wybierać papieża praktycznie się nie znają. Dopiero teraz po 7 maja zacznie się dogadywanie i tworzenie rzeczywistych grup poparcia.

Rozpatrując wszelkie możliwe sojusze i porozumienia na wstępie wypada odrzucić kandydata konserwatywnego skrzydła, Zarówno kardynał Raymond Burke jak i Robert Sarach czy Węgier Erdo nie mają żadnych szans na wybór, są zbyt blisko skojarzeni z Janem Pawłem II i Benedyktem XVI, by mogli w tym wyselekcjonowanym przez rewolucjonistów środowisku stanowić jakąś opcję. Któryś z tych kardynałów zapewne zostanie użyty w pierwszych 2 głosowaniach porannych 8 maja ale tylko po to by policzyć siły konserwatystów. Na tym jego rola się skończy. Na czym zatem mają się w dalszym przebiegu konklawe oprzeć ci wszyscy, którzy chcieliby uporządkowania Kościoła po Franciszku i powrotu do bardziej tradycyjnej linii nauczania? Nie pozostaje im nic innego jak tylko próbować pozyskać z jednej strony kardynałów środka i karierowiczów , z drugiej strony – grupy określanej jako kurialiści, która zawsze znajduje się pomiędzy modernistami a konserwatystami. Tu dobrymi kandydatami wydają się kardynał Pizzaballa, łaciński patriarcha Jerozolimy i o dziwo polski kardynał Konrad Krajewski. Obaj są odbierani jako ludzie środka, nigdy nie występowali przeciwko papieżowi Franciszkowi, ale też i nigdy nie głosili jego haseł, zwłaszcza tych najbardziej kontrowersyjnych. Krajewski dodatkowo ma ten plus, że z Kurią Rzymską jest zżyty od ponad 25 lat, bo na jałmużnika papieskiego został powołany jeszcze w 1999 przez Jana Pawła II. Dodatkowo zasłynął akcjami które znalazły się na czołówkach gazet, czy to zerwaniem plomby na liczniku prądu w kamienicy bezdomnych w 2019, czy też podczas swych podróży do ogarniętej wojną Ukrainy tuż po wybuchu walk w 2022. Gdyby któryś z tych kandydatów zyskał poparcie kurii i np. dodatkowo Afryki – mamy realną większość blokującą i kandydata na papieża.

Teraz czas na przyglądnięcie się drugiej opcji, tej bardziej prawdopodobnej niestety – modernistyczno rewolucyjnej. Tu powtarzają się 4 nazwiska: Parolin, Zuppi, Grech i Tagle. Dla uproszczenie pomińmy to wszystko co ich łączy, czyli akceptację dla agendy Franciszka a przyjrzyjmy się różnicom.

Kardynał Parolin jest klasycznym przykładem urzędnika kurialnego, polityka, którym zresztą był jako sekretarz stanu Państwa Watykańskiego. Ciąży na nim odpowiedzialność za fatalny układ z Chińczykami, który przez wielu konserwatywnych katolików odbierany jest jako zdrada chińskich katolików. Trudno mówić o bezpośrednich opiniach tychże, bo ich po prostu nie ma. Wszyscy albo ze strachu przenieśli się do Państwowego Kościoła pod wezwaniem Mao Zedonga albo skończyli w obozach koncentracyjnych skąd opinie nie dochodzą. Gdyby został papieżem trudno wytypować imię które by przybrał bo jest to typowy karierowicz którego głębsze poglądy najwyżej są znane w otoczeniu najbliższych współpracowników. Według mnie, jako klasowy dyplomata nie ma poglądów a jedynie wpływy. Będzie konserwatystą dla konserwatywnego papieża a modernistą dla liberała.

Zdecydowanie groźniejszym kandydatem jest kardynał Mateo Zuppi. Zawsze popierał wszystko co współbrzmiało ze zlaicyzowanym światem. Przez ostatnie 12 lat był zwolennikiem linii Franciszka, tyle że nie wiadomo czy dla swej kariery czy z akceptacji tego co głosił Franciszek, ale swoimi poglądami zyskał sobie oficjalne poparcie lóż masońskich. Postępowa postawa kard. Zuppiego zaskarbiła mu sympatię Gioele Magaldiego, obecnie Wielkiego Mistrza Wielkiego Wschodu Demokratycznego Włoch, a wcześniej loży o nazwie Rzymskie Wzgórze Syjonu (Monte Sion di Roma). Wolnomularz chwalił w 2020 roku arcybiskupa Bolonii, twierdząc, iż byłby bardzo dobrym papieżem. Jakby tego było mało, to także na własnym katolickim podwórku za Zuppim stoi potężne we Włoszech stowarzyszenie Sant’Egidio. Zuppiemu sprzyjają media mnożące artykuły o sposobie ubierania się kardynałów a przeciwstawiające elegancji i modzie właśnie kardynała z Bolonii, jako przykład prostoty i skromności zgodnej z Ewangelią.  Czy Zuppi w innych tematach jest zgodny z Ewangelią o tym już media milczą, a ja mogę tylko dopowiedzieć , że jak nikt inny przypomina mi kardynała Carlo Maria Martiniego, twórcę mafii z St. Gallen, która wykreowała Bergoglia na papieża i która za swój ideał przyjęła osiągnięcia Rewolucji francuskiej z 1789 roku. Gdyby Zuppi został papieżem na pewno nazwałby się Franciszkiem II.

Jest jeszcze filipiński kardynał Tagle, ale afera Caritasu może mu dość skutecznie pokrzyżować plany. Niemniej nadaje się na kandydata pierwszego głosowania, które pozwoli „policzyć głosy”. Gdyby jednak okazało się że Zuppi, Grech czy także wskazywany jako kandydat modernistów, arcybiskup Marsylii, Aveline nie mają szans na przełamanie mniejszości blokującej, wtedy pozostanie modernistom ktoś taki jak np. kardynał „koziorożec” czyli Claudio Gugerotti albo wspomniany wcześniej zwrot ku kurialistom-dyplomatom typu Parolin.

Kto wyjdzie zatem na loggie Pałacu Apostolskiego w białych szatach papieża w dniu 9 czy 10 maja? W dużej mierze zależy to od tego o czym dotąd nie pisałem a co jednak jest kluczowe – od głosu Ducha św. Każdy katolik któremu bliskie są sprawy Kościoła, powinien w tych dniach w sposób szczególny modlić się, by ten głos z góry przełamał wszelkie światowe, rewolucyjne zapędy i otworzył serca kardynałów na tyle by mogli wybrać w zgodzie z nim. Mam nadzieję, że najpóźniej 10 maja objawi się światu nowy, papież, który powróci do Tradycji, Ewangelii, który rozpocznie porządki po ostatnich 12 latach w szczególności, a po ostatnich 60 w głębszym wymiarze.

Ostatnia kropka powinna w zasadzie zakończyć ten artykuł, ale jako że jestem człowiekiem słabym i podlegającym przeróżnym pokusom, pokuszę się tu o próbę skonstruowania scenariusza tego konklawe. Opiera się on nie na mojej wiedzy i znajomościom, których nie mam, ale na tym co piszą najbardziej przeze mnie szanowani obserwatorzy: na scenie włoskiej Sandro Magister a u nas w kraju Paweł Chmielewski.

Pierwszego dnia wieczorem 7 maja nastąpi rozpoznanie sił. Obie główne siły wystawią kandydatów, którzy nie mają realnych szans na zwycięstwo ale dość wyraźnie precyzują swe poglądy i mogą zebrać głosy do policzenia. Być może moderniści postawią na Tagle a tradycjonaliści na Saraha (chyba że naprawdę wierzą w to, że mógłby zostać papieżem, co byłoby skądinąd doskonałą wiadomością) lub Mullera. 8 maja być może po porannych głosowaniach będzie już znana odpowiedź na dwa podstawowe pytania: Pierwsze, czy konserwatyści mogą przeprowadzić zmianę linii, drugie, czy mafia z St. Gallen obecnie rozgrywana przez kardynałów Marxa i Hollericha jest w stanie przeprowadzić radykalizację linii Franciszka. Te odpowiedzi sprawią, że pójdziemy którąś z dwóch dróg.

Być może jestem zbytnim pesymistą, choć Bóg mi świadkiem w cuda wierzę, także i w tej sytuacji, ale z publicystycznego całkiem ludzkiego punktu widzenia odrzucam możliwość konserwatywnej zmiany w stylu papieża Piusa XIII czy Benedykta XVII. Zostają zatem dwie możliwości, albo Rewolucja na całego i wtedy mamy papieża Franciszka II w osobie kardynała Zuppiego lub Francuza Aveline, albo okaże się że moderniści choć mają zdecydowaną większość nie są w stanie osiągnąć 2/3 głosów i stąd muszą porozumieć się z inną frakcją. Na to właśnie czeka kardynał Parolin. Albo on sam nominowałby się przyszłym papieżem, albo zadowoliłby się dotychczasową kontrolą nad Kurią i mianem osoby nr.2 w Watykanie a wskazał kandydata który nie tylko zadowoliłby postępowców, ale byłby także do przyjęcia przez konserwatystów. Tu widzę 3 nazwiska. Najlepszy moim zdaniem kandydat takiego układu to patriarcha Jerozolimy, kardynał Pizzaballa (nie ma tu gwałtownego zwrotu, ale jest zarazem powrót do dogmatów i wycofanie wielu herezji). Drugim potencjalnym kandydatem kompromisu mógłby być nagłaśniany w ostatnich dniach kardynał Claudio Gugerotti, ale mnie od niego odstręcza to, że jego głównym promotorem był Achille Silvestrini jeden z twórców mafii z St. Gallen. Na końcu nazwisko które w zasadzie się nie pojawia, a jeśli już to tylko u nas w Polsce – kardynał Konrad Krajewski. Wielki Jałmużnik Watykanu od czasów Jana Pawła II, a którego pozostawił na tym samym stanowisku i papież Benedykt i Franciszek. Człowiek który wsławił się kilkoma ciekawymi akcjami, dzięki którym trafił na czołówki gazet, jak to wspomniane wcześniej przywrócenie zasilania w domu zajmowanym przez bezdomnych. Krajewski czyli wrażliwość, brak ideologii, poparcie 3 ostatnich papieży to atuty których nie można lekceważyć. W tym ostatnim przypadku jak najbardziej na miejscu byłoby przybranie przez nominata imienia papież Jan Paweł III.



Komentarze

  1. Wszędzie, gdzie możliwe są demokratyczne wybory, tam zawsze odbywają się mniejsze bądź większe rozgrywki międzyludzkie. Świat jest teraz tak bardzo medialny, że znamy praktycznie dokładnie poglądy i czyny każdego z kardynałów - kandydatów na papieża. Nie ma więc tej „otoczki świętości”, która towarzyszyła wyborowi każdego papieża do Jana Pawła II włączanie.

    Więc choćby dlatego, że żyjemy w czasie kolejnej rewolucji przemysłowej, rewolucji AI, która przyszła zaledwie po ok. 30 latach (!!) od poprzedniej - upowszechnieniu Internetu, wręcz śmiesznym wydaje mi się tęsknota autora za tradycją, najlepiej tą „sprzed 60 lat”… Jak głosić (niezmienną) Ewangelię w świecie, który jest CAŁKOWICIE INNY niż pół wieku temu?

    P.S. Kardynał Krajewski to człowiek pozbawiony „formatu papieskiego”.

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi udzilił już Jan Paweł ii w słynnym zdaniu: Stat cruix dum volvitur orbis

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

POPULARNE

LEON XIV

KŁOPOTLIWA MASA SPADKOWA PO FRANCISZKU

WOJNA POLSKO - TUSKA

CZAS NA PRZEBUDZENIE